
Szczudła – to zaczarowane dwa kije z podpórką, które w Łejerach od dziesięcioleci się nie starzeją. Wędrowaliśmy z nimi na wszystkie obozy, również te zagraniczne. W 1980 roku byliśmy na Węgrzech, oczywiście z tymi kijami. W Budapeszcie, nad Dunajem zatańczyliśmy czardasza, ku zadziwieniu Węgrów, którzy orzekli, że jeszcze nikt w dziejach Węgier nie zatańczył czardasza na szczudłach.
Lato 1983 roku spędziliśmy na obozie w słynnym Arteku na Krymie. Byliśmy wśród 70 państw świata. Reprezentowaliśmy polskie harcerstwo. Oczywiście, szczudła były z nami, ale niestety nie było nam dane na nich chodzić, bo dzieci z wielu krajów świata, (pamiętam Włochów, Wietnamczyków, Greków, Brazylijczyków….) zachwyciły się naszymi kijami. Otworzyliśmy „Polską Wypożyczalnię Szczudeł” na 24 godziny dla państwa i staliśmy się instruktorami chodzenia na nich według zasady: „Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz”.
Tak więc, zgodnie z tradycją, szczudła musiały przyjechać do Rogalinka. Każdego dnia, w chwilach wolnych od zajęć, Łejerczyki chwytały za te dwa kije i zaczynały trudną naukę chodzenia na nich. Na początku wywrotek było co niemiara, ale już drugiego dnia przybiegały do mnie zasapane dzieci, by z radością obwieścić: druhu zrobiłem dwa kroki! a ja zrobiłam cztery! Postępy były imponujące. Pod koniec obozu odbył się wielki finał Szczudlarzy.
Przeczytaj cały Łalfabet