
Na przełomie lat 70 i 80 mieszkałem w pięknym secesyjnym domu u zbiegu ulic Roosevelta i Krasińskiego, w Poznaniu oczywiście. Któregoś razu znalazłem na śmietniku starą, zabytkową skrzynię, którą przytargałem do Łejerów. Latem, 1983 roku wyruszyliśmy na niezwykłą wyprawę do słynnego Arteku położonego nad Morzem Czarnym, na terytorium byłego Związku Radzieckiego. Mieliśmy zaszczyt reprezentować polskie dzieci pośród ponad 70 krajów świata. Zabraliśmy ze sobą SKRZYNIĘ, a w niej kostiumy i rekwizyty do widowiska „Romeo i żulia”.
Gdy przygotowywaliśmy krymską premierę spektaklu okazało się, że w całym Arteku nie ma ani jednej drewnianej drabiny. Jak grać łejerskie przedstawienie bez drabin!? Ale poradziliśmy sobie… Skrzynia do dziś stoi w Dużej Łejerni, a w niej kostiumy i rekwizyty.