„Szkoła bez szkoły”  ( I reportaż TVP)

Po wielkim entuzjazmie pierwszych trzech lat funkcjonowania Szkoły Podstawowej  „U Łejerów”, w MDK nr 2 na Cytadeli zaczęły się „schody”. Władze  domu kultury miały już dość tych Łejerów wyśpiewujących ze swadą:

„Kiedy nam podsuną test:
Co w tym życiu ważne jest?
To skreślamy spokój święty
Aż do renty…” 

Na „brykanie”  łejerskiego konika z coraz mniejszą życzliwością spoglądały też władze kuratorium oświaty. Na którymś ze spotkań w sprawie obrony szkoły ówczesna pani kurator z irytacją rzekła: Jak chcecie mieć szkołę, to sobie ją zbudujcie.

Nie przewidziała, że słowo czynem się stanie. I tak jeden z najbardziej fantastycznych pomysłów, czyli rozebranie i przewiezienie szkoły z Holandii, zaczął się materializować. W tym czasie  pewnemu wysokiemu urzędnikowi – malkontentowi z kuratorium – zaczął kiełkować na dłoni kaktus. Wcześniej rzekł ważnym głosem: Kaktus mi tu urośnie, jak wy tę szkołę przewieziecie, a jeśli już, to nie zbudujecie jej nawet za pięć lat.

„Szkoła jedzie” (II reportaż TVP)

Pod koniec lutego1995 roku w Mierlo, w atmosferze holenderskiego karnawału, wśród wystrzałów szampanów, kawalkada kilkunastu TIRów obsypanych confetti i serpentynami ruszyła… na wschód, do Polski, do Poznania.

„Szkoła pod wiatrakiem” (III reportaż TVP)

25 lipca, po półrocznej wędrówce po urzędniczych progach, ruszyła budowa „karaweli, jakiej nie znał świat…”* w pięknym parku na Cytadeli. Upał był niemiłosierny. Zębate maszyny wbijały się w asfaltowe podłoże jak w ciasto, wyrywając z niego różne żelastwa – dowody krwawej historii naszego miasta. 60 lat temu toczyła się tu wielka bitwa II Wojny Światowej.

Wolniutko marzenia, ułańska fantazja, upór i ciężka praca zaczęły się materializować. Z labiryntu fundamentów rosły pionowo konstrukcje, zapowiedź naszej szkoły. Wraz z nią rosła 7-letnia wówczas Zuzia Florkowska, doglądająca każdego dnia postępów robót. Przylgnął do niej przydomek „Inspektor Nadzoru”.

Gdy w Poznaniu furczały kilofy i betoniarki, w Warszawie na 11 piętrze furczało pióro Wandy Chotomskiej.

W sierpniu, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego 1995/1996, w historycznej łejerskiej budzie, przemienionej w biuro budowy, rozbrzmiewały hiszpańsko-holendersko-polskie rytmy pieśni programowej naszej „Holenderki” – „Szkoły pod wiatrakiem” pod batutą Mariusza Matuszewskiego. Szykowaliśmy się do otwarcia nowego roku szkolnego w scenerii budującej się szkoły i przyjęcia 60 Holendrów z zaprzyjaźnionego Mierlo, w którym tymczasem, w miejscu gdzie stała nasza szkoła, rosła już zielna trawka, pięknie przystrzyżona. 

I wówczas po raz pierwszy zabrzmiała oficjalnie i uroczyście pieśń „Szkoła pod wiatrakiem”

Szkoła pod wiatrakiem

Don Kichot, Don Kichot – 
już słychać ten chichot,
z wiatrakiem on walczył o le!
Don Kichot z La Manczy
z wiatrakiem on walczył, 
bo w głowie cokolwiek miał źle.
Cha, cha – chi, chi, cha, cha – chi, chi,
z wiatrakiem on walczył – a my?

Ref: Kochamy wiatraki,
wiatraki jak ptaki,
bo wszystkie skrzydlate takie.
Dziewczyny, chłopaki –
kochajmy wiatrakiem
i Szkołę pod Wiatrakiem.

A jak nam mówi druh Łejerski,
jest to wiatrak wielkopolsko- holenderski.

Don Kichot miał pecha,
pobity odjechał,
odjechał, bo przegrał swą grę –
Don Kichot z La Manczy
nie wiedział z czym walczyć,
a Łejer od dziecka to wie,
Cha, cha – che, che, cha, cha – che, che,
z wiatrakiem nie walczy, o nie!

Ref: Kochamy wiatraki…

W czasie ferii, w trudnych zimowych warunkach, trwały ostatnie prace wykończeniowe na budowie szkoły. Ich uczestnicy, rodzice łejerscy i nauczyciele, do dziś wspominają z rozrzewnieniem ten zryw jako wydarzenie życia.

Po feriach, w lutym 1996 roku, uroczyście zostały otwarte szkolne wrota, tuż za nimi w złotej ramie widniał kaktus pokaźnych rozmiarów, a pod nim napis: Dla tych, którym miał wyrosnąć! Były kwiaty, przemówienia, wzruszenia, była Wanda Chotomska i był Jelke Sanders – dyrektor szkoły w Mierlo, który uroczo łamaną polszczyzną rzekł:

Ta szkoła jest taka piękna, że ją chcemy z powrotem!

* „Opera o Kolumbie” Jerzy Litwiniuk

Przeczytaj cały Łalfabet