Pomysł naszej pedagogicznej inicjatywy zrodził się z wieloletnich doświadczeń w pracy z zespołem teatralnym „Łejery”. Te wychowawcze i artystyczne doświadczenia przenieśliśmy do pracy w szkole autorskiej jako swoistą „łejerską pedagogikę”. I tak:

  • Łejery to teatr, który będąc syntezą wielu sztuk dostarcza form i metod do pracy wychowawczej i dydaktycznej.
  • Łejery to łamanie stereotypów, wnoszenie do szkoły polotu, fantazji, nowych pomysłów programowych.
  • Łejery to optymistyczny styl życia w gromadzie, w której jest bezpiecznie i radośnie. Ten styl życia wyznaczają kontakty ze sztuką, kultura współżycia dużych z małymi, specyficzna atmosfera i klimat zespołu.
  • Łejery to rodzinność, to bliskie kontakty z ludźmi sztuki, z rodzicami. To wspomaganie domu w nabywaniu przez dzieci tzw. kindersztuby.

Założenia

W naszej szkole chcemy stworzyć warunki do pełnego rozwoju osobowości twórczych uczniów i kształtowania w nich poczucia odpowiedzialności za swój rozwój poprzez:

Poszukiwanie niekonwencjonalnych metod zdobywania wiedzy stawiających na samodzielność myślenia, dociekliwość, umiejętność obserwacji, twórcze rozwiązywanie problemów.

Rozwijanie zainteresowań i potrzeb kulturalnych oraz kształcenie umiejętności ich zaspokajania.

Odejście od systemu wychowawczego nastawionego na kształtowanie społeczeństwa uzależnionego i niesamodzielnego na rzecz nauczenia dzieci uczenia się i świadomego rozwoju swojej osobowości, dla siebie, a nie dla oceny czy spełnienia oczekiwań innych osób.

Kształcenie postaw pomagających w rozwiązywaniu trudności w kontaktach z sobą ( rozumienie i akceptacja siebie, umiejętność radzenia sobie ze swoimi emocjami, wiara we własne siły i możliwości) i z innymi ( rozumienie innych, wrażliwość na ich potrzeby, umiejętność nawiązywania kontaktów, współdziałania z innymi, tolerancja, umiejętność radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych).

Rozwijanie wyobraźni twórczej.

Wychowanie radosne kształtujące postawy optymizmu życiowego, dystansu, poczucia humoru i radości życia.

Kształtowanie postaw demokratycznych obejmujących samorządność, odpowiedzialność, umiejętność otwartego wyrażania swoich poglądów i krytyki. W tym celu powołaliśmy Republikę Łejerską.

Mikrokulturę klas autorskich, kształtowanie własnego stylu, klimatu życia klas tworzącego ich niepowtarzalne oblicze. Służy temu system zwyczajów, obrzędów i tradycji klas.

Szkoła, której nam zabrakło, czyli jak z marzeń i doświadczeń powstawała koncepcja łejerskiej szkoły

Każde dziecko to odrębna historia. Dzieci takie jak inne, tylko struny odbioru świata mają jakieś czulsze, wrażliwsze. Łatwiej u nich o zachwyt, ale też i znacznie łatwiej o cierpienie, czasami zbyt duże. Więc uciekają, stają się „inne”. Inne to znaczy nieznośne, histeryczne, przemądrzałe, dziwne, jakieś nienormalne. Nienormalne? A co rozumiemy przez normalność? Najczęściej przeciętność, średnią normę, nie sprawianie kłopotów. Co robią więc dzieci „inne”? Przede wszystkim boją się swojej „inności”, przystosowują się do przeciętnej, bronią agresją, ucieczką w dziecinność, w świat marzeń, w który tak łatwo się przenieść i gdzie bez trudu zdobywa się poczucie bezpieczeństwa, uznanie, poczucie swojej wartości. Po co więc wysilać się w świecie rzeczywistym, tak trudnym?

Wszystkie te drogi prowadzą do jednego: energia zużywana jest na obronę, ucieczkę, przystosowanie, a nie na to, by rozwijać w sobie to, czym się zostało przez los obdarzonym. I te dary jakże często giną bezpowrotnie.

Dla takich dzieci stworzyliśmy szkołę. Szkołę, której nam w dzieciństwie zabrakło. Nam – Eli i Jurkowi. Takiego miejsca dla dzieci „specjalnej troski”, a więc dzieci szczególnie wrażliwych, z bogatą wyobraźnią, uzdolnionych artystycznie, o których mawiamy, że im „w duszy gra”.

Ela i Jurek

…chcieliśmy dopasować naszą szkołę do dziecka…

I dlatego, że takiej szkoły nam zabrakło, musieliśmy zwalczać nie tylko stereotypy tkwiące na zewnątrz, w tradycyjnej szkole, ale także te tkwiące głęboko w nas samych – tzw. „homo pedagogicus”.

Nie chcieliśmy naginać naszych dzieci do żadnych określonych z góry wzorców, ani też przywiązywać się za bardzo do pedagogicznych koncepcji. Codziennie, krok po kroku chcieliśmy dopasować naszą szkołę do dziecka, a nie dziecko do szkoły. Mieliśmy świadomość, że jesteśmy obarczeni szkołą przeszłości, której istota polegała na tym, że kształtowała dziecięce osobowości w sposób uzależniony i niesamodzielny.

Tworzyliśmy tę naszą szkołę ze świadomością dwóch poważnych zagrożeń dotyczących dzieci. Z jednej strony to zanik poczucia bezpieczeństwa w szkole, rodzinie i innych miejscach, z drugiej zaś przejmowanie roli nauczyciela i wychowawcy przez telewizor i komputer.

Z pierwszego powodu zaczęliśmy mościć naszym dzieciom swojskie gniazdka, by czuły się bezpiecznie, by znalazły w nich miejsce gwarantujące swobodny, twórczy rozwój, miejsce, gdzie się głęboko przeżywa, doświadcza, rozumie.

Chcąc zmierzyć się z zagrożeniami związanymi z telewizorem, z bezmyślnym przyjmowaniem „kultury” w postaci gotowej papki, wymyśliliśmy dla szkoły program: „Wyłącz telewizor – włącz się sam” – propozycję dla dzieci, rodziców i nauczycieli. Program „zarażania” potrzebą czytania, bywania wśród zwierząt i roślin, śpiewania pieśni i codziennego słuchania Chopina czy Mozarta w czasie relaksu. To „zarażanie” przybierało też formy wyższego wtajemniczenia – kreacji, a więc wyrażania siebie piórem, pędzlem, słowem i gestem. Problemy związane z zagrożeniami jakie niesie z sobą komputer miały dopiero nadejść.

Nauczyć życia

Czego chcieliśmy ich nauczyć? Po prostu życia: niezależności od opinii innych ludzi, wyrażania uczuć żalu, złości, mówienia „nie”, obrony własnych praw, sposobów rozwiązywania konfliktów, a także wyrażania uczuć pozytywnych, poznawania siebie, tworzenia własnego pozytywnego portretu, lubienia siebie. A gdy to nie pomagało, to wyładowania złości na poduszce, uspokojenia przez jogę i relaks. Gdyby wszystkich nas kiedyś tego nauczono…

No cóż, nam takiej szkoły zabrakło.