Wielki regionalista, mistrz, nauczyciel.
Po ponad 94 latach odszedł na Niebieskie Łąki.
Poszedł w tę noc, gdzie już niestety zebrał się areopag
regionalistów, historyków, światłych i mądrych ludzi,
którzy otwierali umysły i serca innych.

Druh Zbigniew Czarnuch pozostanie w pamięci społeczności „Łejerów” (refleksja na „do widzenia”)

„Do widzenia”

Skończyła się pewna epoka, odszedł Zbigniew Czarnuch” – napisała Renata Ochwat w dniu 22 września 2024 roku na stronach gorzowskich doniesień prasowych…. „Harcerz, wychowawca, nauczyciel historii, propagator pojednania przez zrozumienie. Dzieło jego życia to ogromna księga. Pozostawił ogromną spuściznę – jego teksty, jego książki, jego artykuły krytyczne, jego…. To właściwie ogromna i niezwykle cenna, właściwie bezcenna biblioteka”.

Napisała także… „Wielki regionalista, mistrz, nauczyciel po ponad 94 latach odszedł na Niebieskie Łąki. Poszedł w tę noc, gdzie już niestety zebrał się areopag regionalistów, historyków, światłych i mądrych ludzi, którzy otwierali umysły i serca innych. Ostatni czas Jego życia nie należał do najlepszych. Ostatek Jego życia to straszny czas odchodzenia w bólu i chorobie”.

Słowa piękne, słowa ważne i słowa prawdziwe… Druh Czarnuch, tak konsekwentnie wspominany jako Mistrz przez Jerzego Hamerskiego, tak mocno zakorzeniony w tradycji „łejerskiej”, tak dla niej inspirujący, a być może nawet i niemalże kluczowy, wciąż z nami pozostaje… Bo gdyby Jerzy Hamerski nie spotkał Mistrza na swojej drodze, czy „Łejery” byłby takie, jakimi są?

Zbigniew Czarnuch urodził się w dniu 18 marca 1930 w Lututowie, „do widzenia” mówimy Mu w dniu 22 września 2024 roku.

Druh Czarnuch – harcmistrz, działacz społeczny i pedagog

„Gdyby nauczyciel Zbigniew Czarnuch, urodzony pedagog, nie pojawił się w Zielonej Górze, to trzeba by go było wymyślić” napisała niegdyś Alicja Zatrybówna. Zdaniem Jadwigi Korcz – Dziadosz, „wymyślić” Druha Czarnucha „byłoby niemożliwe, bowiem nikomu nie wystarczyłoby na to wyobraźni”.

Zbigniew Czarnuch całe życie pracował na rzecz drugiego człowieka, czy było to w Zielonej Górze, Poznaniu, Warszawie i Lesku. Był honorowym obywatelem Zielonej Góry, Witnicy i Fromborka. Jadwiga Korcz – Dziadosz podaje, iż Zbigniew Czarnuch w 1956 roku zatrudniony został jako kierownik Domu Harcerza w Zielonej Górze. Marzeniem jego była przede wszystkim praca nauczyciela – „wychowawcy pomagającemu swym uczniom odkrywać «buławy marszałkowskie», jednak wskutek opinii komitetu partyjnego o «za małym okrzepnięciu ideowym» nie było mu dane. Praca z młodzieżą w drużynie harcerskiej miała zastąpić pracę nauczycielską”.

Pierwsza drużyna

Pierwszą drużynę Zbigniew Czarnuch powołał do życia w dniu 24 lutego 1957 roku. Początkowo była to chłopięca drużyna kolarska, rozrastała się jednak w tak szybkim tempie („do tego nie było potrzebne tworzenie zachęcających wpisów na social mediach – po prostu, zielonogórskie dzieci chciały się uczyć przez zabawę i zdobywać nowe doświadczenie), już „po półtora roku do drużyny zaczęto przyjmować także dziewczyny. Makusyny szybko stali się tak liczni, że stworzono szczep. Niestety, w roku 1968, w związku z ustrojem politycznym, który panował w latach 60-dziesiątych minionego wieku, dh Zbigniew Czarnuch musiał wyjechać z Zielonej Góry do Poznania, a szczep trafił w ręce kogoś innego”. Jak dowiadujemy się studiując informacje na stronie hufca:

„Niemożliwym okazało się zastąpienie wybitnego dh Zbigniewa – w roku 1978 szczep został rozwiązany”.

Sztandarowa pieśń Makusynów śpiewana do słów Jerzego Litwiniuka doskonale wpisywała się w artystyczną i krajoznawczą działalność harcerzy i piękne idee wyznawane przez Harcmistrza:

„Pełna mądrych polska ziemia, co nam żyć nie dają w błędzie
Mówcie mi gdzie mądrych nie ma i nie było i nie będzie?
Tam gdzie wiatr. Tam gdzie deszcz. Tam gdzie pusty plac dopiero,
Tam gdzie diabeł mówi cześć nie ma mądrych.
Cześć frajerom, co się nie zrazili niczym<br>Nie słuchali mądrych rad
Cześć upartym budowniczym zmieniającym świat!”.

Jak podaje Jadwiga Korcz – Dziadosz:

Makusyny na rowerach poznawały bliższą i dalszą okolicę, ucząc się historii, poprzez krajoznawstwo odkrywając i poznając swą małą i dużą ojczyznę, a także samych siebie, kierując się od początku jasno sprecyzowanymi normami «każdemu szacunek i wymagania» oraz «bawiąc się sami bawimy drugich». Zbigniew Czarnuch doskonale wiedział, że stawianie zadań i wspólne wypracowywanie celów, a następnie działanie, by ten powszechnie zaakceptowany cel osiągnąć to prosta droga do wytworzenia niezwykłej pozytywnej więzi w grupie.

Jak wiadomo, czasy, w których działali Makusyny nie należały do lekkich i spokojnych. „W 1968 roku czarne chmury gromadziły się nad Zbyszkiem Czarnuchem: w szkole w Zielonej Górze gdzie był dyrektorem i nauczycielem historii, usłyszał zarzut, że ma poglądy «zbyt frywolne politycznie».W szczepie była dość znaczna grupa harcerzy wywodzących się z rodzin żydowskich, z których część pożegnaliśmy, jak się wówczas wydawało na zawsze, śpiewając na peronie dworca «Żegnajcie piękne damy/ w dal siną odpływamy/ Być może nam los klejnotów da trzos/ a może zaśmieje się w nos»”.

Jak zaznacza Jadwiga Korcz – Dziadosz, pomimo niekorzystnych dla mniejszości żydowskiej nastrojów panujących w owym czasie w Polsce, „w Makusynach tzw. problem żydowski po prostu nie istniał i to, czego doświadczaliśmy w 1968 roku, było szokiem. W wydarzeniach marcowych w Warszawie i Wrocławiu brali czynny udział studiujący Makusyny. Wszystko to spowodowało, że Zbyszek Czarnuch stał się w Zielonej Górze osobą niepożądaną. Wyjechał do Poznania przekazując szczep w inne ręce. Podobno nie ma ludzi niezastąpionych, ale próby zastąpienia Zbyszka okazały się po prostu porywaniem się z motyką na słońce”.

Gdy od 1981 roku ponownie zamieszkał w Witnicy, nauczał historii w miejscowej szkole średniej, zajmował się także z pasją badaniem i upowszechnianiem historii miasta i regionu. Był także inicjatorem Polsko-Niemieckiego Stowarzyszenia „Pro Europa Viadrina”, jednym z pomysłodawców powstania w Witnicy Parku Drogowskazów i Słupów Milowych Cywilizacji, a także miejskiego muzeum. Zbigniew Czarnuch był wiele razy nagradzany za zaangażowanie w projekty związane z dawną Nową Marchią oraz za zasługi dla porozumienia między Polakami i Niemcami. W 2009 roku otrzymał Georg Dehio-Kulturpreis. Odznaczony został także Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, Odznaką Honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej” (2010) i wieloma innymi odznaczeniami państwowymi i samorządowymi, w tym również Orderem Uśmiechu.

Harcmistrz „Łejerski”

Zbigniew Czanuch – Harcmistrz „Łejerski”

Misją pedagogiczną Zbigniewa Czarnucha było wychowanie człowieka zaangażowanego, zdolnego do przetworzenia świata. Misję tą przejęli jego wychowankowie, także Druh Jurek, bowiem Jerzy Hamerski „pchany ogromną ciekawością” dołączył do Harcmistrza Czarnucha. Druh wspomina, iż ten przyjął go z życzliwością i dołączył do gromady w charakterze czeladnika. Jerzy Hamerski wspomina:

„To co tam widziałem, to był majstersztyk wychowania przez pracę i sztukę. Wszystko razem wkomponowane w przyrodę i fragmenty starego zamczyska. Tam, pod okiem mistrza, klarował się mój pomysł wychowawczej i artystycznej formuły dziecięcego teatru. Nie przypuszczałem wtedy, jak szybko i burzliwie potoczą się nasze losy”.

O Makusynach Jadwiga Korcz – Dziadosz pisze także:

„W pierwszych latach działalność szczepu koncentrowała się na zabawie w cyrk podwórkowy, który w prawdziwym namiocie z demobilu wojskowego przynosił radość na zielonogórskich podwórkach. Tym zajmowali się młodsi harcerze tworząc radosną grupę CUDAKÓW. Starsi harcerze z równym zapałem przygotowali dwukrotnie wystawę, z całą powagą nazwaną MUZEUM OSOBLIWOŚCI, wystawiając w salach Domu Kultury eksponaty wyszperane na strychach i w lamusach. W czas wakacji ruszaliśmy w wędrówki: rowerami z Jeleniej do Zielonej Góry, wzdłuż Wybrzeża, wzięliśmy też udział w Nadwarciańskim Zjeździe Kolarskim. Po wakacjach dla dzieciarni z miasta urządzaliśmy imprezy typu «wyprawa tysiąca rowerów», «parada lalek», «wystawa psów nierasowych». Makusyny zaczynały trząść miastem, ale było to dopiero preludium. Apogeum nastąpiło wraz ze zorganizowaniem harcówek podwórkowych, skupiających dzieciarnię z poszczególnych rejonów miasta. Takich zespołów powstało dziewięć, każdy z nich pod wodzą zastępowego sam zagospodarowywał gołębnik lub jakiś stryszek nad komórkami tworząc własną bazę i proponując organizację np. turnieju krzyżackiego. Turniej poprzedzony był projekcją przeźroczy o rycerstwie, czytaniu «Krzyżaków», majsterkowaniu zbroi i mieczy, a potem odbyła się Bitwa pod Grunwaldem czyli wspólna zabawa nad Wagmostawem”.

Zakończenie działalności Makusynów Druh Jerzy wspomina w następujący sposób: „A był rok 1968, smutny rok antysemickich nagonek. Zbigniew Czarnuch, mimo ogromnych zasług, został z hukiem wyrzucony z Zielonej Góry, ponieważ odważnie stanął po stronie Żydów. Przygarnął go profesor Heliodor Muszyński z Uniwersytetu w Poznaniu. Kilka miesięcy później i ja dołączam do ich zespołu”.Jerzy Hamerski w swoim dziele pedagogicznym wyraźnie nawiązuje do „Makusynów”: „Myślę, że tajemnica tak długiego trwania zespołu tkwi w ustalonym na początku pomyśle wychowawczym i dostosowanych do niego metod i form pracy, a przede wszystkim w fantastycznych pedagogach i artystach, których udało mi się gromadzić wokół siebie. Miałem też wielkie szczęście do mistrzów: Heliodora Muszyńskiego i harcmistrza Zbigniewa Czarnucha twórcy zielonogórskich «Makusynów», u których terminowałem jako czeladnik”.</p>\n<!– /wp:paragraph –>\n\n<!– wp:paragraph –>\n<p>W książce Wiesłąwa Hudona czytamy o „Cudakach” – harcerskim cyrku, trupie artystycznej działającej w Maskusynach prowadzonych przez Zbigniewa Czarnucha, który dla Jerzego Hamerskiego był jedną z kluczowych inspiracji Jego działań. W. Hudon opowiada autentyczne zdarzenia, w tym m. in. historię o „Cyrku pod dziurawym namiotem”, w którym podopieczni Makusynów realizowali swoje pasje artystyczne, a wśród nich nie zabrakło nawet połykacza noży, snuje opowieść o „Panu na gołębniku”, w którym jak się dowiadujemy Druh Czarnuch zarządził, iż każdy Makusyn ma być „podwórkowym wodzirejem”. W. Hudon opisuje „Trampki króla Jagiełły”, które były wojennym łupem Ulryka von Jungingena, „Śniadanko z Bawołami”, w którym to rozdziale czytamy:

„Hej, cudaki, hej cudaki,
Znów okazja jest do draki!
Dziś na pewno nam się uda
Wycudować różne cuda.
Hej, hej, śmiej się, śmiej,
Każdy lekarz ci to powie!
Hej, hej, śmiej się śmiej,
Śmiech to zdrowie, bęc!”.

„Otwarci”

Doświadczenia Jerzego umożliwiły Mu stworzenie nowych idei pedagogicznych, które zawarł w koncepcji „Otwartych”:

„Nowe idee, podpowiedzi, myśli…” a było to: otwieranie serc, umysłów, wspieranie rozwoju tolerancji, empatii, wrażliwości. Jerzy zainspirowany Zbigniewem Czarnuchem wspomina:

„Nasz krąg był zawsze przerwany, bo to było symboliczne miejsce dla nowego człowieka…” .

Jerzy dodaje:

„Tak, to ja otwierałem ludzi na ludzi. Nieprzypadkowo, nie na zasadzie improwizacji. To była idea przegadana z Muszyńskim, z Kuroniem, z Czarnuchem. To byli dla mnie wzorcowi ludzie”.

Wspólnie z Barbarą Średniowską Jerzy Hamerski utworzył „Cztery klucze do jednego człowieka”. Zawsze podkreśla, że kluczy tych nie byłoby:

„…gdyby nie moi mistrzowie, ze Zbigniewem Czarnuchem, twórcą zielonogórskich Makusynów na czele. Ja się o nie otarłem i zdobyłem pewne doświadczenie. Miałem gitarę, bęben i harmoszkę, a Basia plecak pełen książek. Z tym ładunkiem przywędrowaliśmy do roku 76. i tam się zaczęło”.

Z Harcmistrzem Jerzy spotykał się także i w latach 80 – tych, bowiem „Łejery” włączyły się w ogólnopolską audycję telewizyjną Magazyn Harcerzy Krąg. Była ona nadawana raz w tygodniu, „a raz w miesiącu w wersji teatralnej. I myśmy razem ze Zbigniewem Czarnuchem i z Witnicą, miastem, w którym od 1982 roku prowadził swoją działalność, robili dla «Kręgu» program artystyczny”. Wtedy właśnie, jak wspomina Jerzy Hamerski, Wanda Chotomska napisała hymn: „wtedy powstał nasz konik”, czyli piosenkę opisującą koncepcję pracy „Łejerów” poprzez metaforę artystycznego, wolnego i sympatycznego zielonego pegaza, który na zawsze wpisał się w historię zespołu…’. To „konik nie taki, jak inne rumaki, artysta to widać po skrzydłach”. Gdyby nie Harcmistrz Czarnuch, konik „łejerski” brykałby być może równie wspaniale, ale może ciut inaczej….

Łejerskie” śpiewanki

A „łejerskie” śpiewanki…. One także inspirowane są klimatem Makusyńskich wieczornic.

W pierwszej już „Historii Łejerów do śpiewania” , zapisana zostaje przez Druha Jerzego i Druhnę Elę „Gawęda o Łejerskich Śpiewankach”. Autorzy wyjaśniają:

„Śpiewanki, słuchanki, ognisko, świecznisko, gitara, harmoszka, klimaty, nastorje, Chotomska, Niewiarowska, Matuszewski, Siedlisko, Kosarzyska, Załęcze – to niektóre słowa współgrające i współbrzmiące ze słowem: PIOSENKA”. Jak wyjaśniają założyciele, pierwsze, ważne dla dorobku „Łejerów” piosenki „przywędrowały” z Zielonej Góry i Siedliska – miejsc działania „Makusynów” Zbigniewa Czarnucha….

W „łalfabecie” Jerzego Hamerskiego pojawia się także hasło: „Czarnuch”. Zostaje ono wyjaśnione w następujący sposób:

„ZBIGNIEW Czarnuch – pedagog, harcMistrz, publicysta, twórca legandarnego szczepu harcerskiego «Makusyny»”.

Hamerski dodaje także, że miał „wielkie szczęście spotkać” na swojej „drodze pedagogicznej Zbigniewa Czarnucha i jego «Makusyny», by potem czerpać pełnymi garściami ich metody wychowawcze i artystyczne, które stały się fundamentem programowym szczepu «Otwartych» i «Łejerów»”.

„Non omnis moriar”

Harcmistrz Czarnuch ma w dorobku ponad 300 publikacji, w tym m. in.:

„Błota Warciańskie: kilka odsłon fenomenu doliny dolnej Warty” (Górzyca 2007), „Kościół w Dąbroszynie: panteon chwały rodów szlachty Dąbroszyńskiej” (Gorzów 2003), „Niebezpieczne drogi i podejrzani młynarze” (Gorzów 2000), „Wspomnienia, relacje, listy i rozmowy Witniczan” (Witnica 1994), „Niemcy opuszczają Witnicę” (Witnica 1989), „Awers i rewers” (Łódź, 2012).

Był w wolnej Polsce tak ceniony i tak bardzo chciano Go w tej Polsce ustawicznie uhonorowywać, iż w 2018 roku zielonogórscy radni podjęli decyzję, żeby ponad 150-letniemu dębowi na placu Makusynów nadać imię Zbigniewa Czarnucha:

„Na pomysł uhonorowania Zbigniewa Czarnucha wpadł Ruch Miejski. Jego działacze w sierpniu zaproponowali, żeby zielonogórskiemu pomnikowi przyrody nadać imię znanego społecznika i pedagoga. W ratuszu złożyli projekt uchwały w tej sprawie, a we wtorek pomysłowi przyklasnęli na sesji radni”.

Dąb szypułkowy, który nosi imię Zbigniewa Czarnucha znajduje się między aleją Niepodległości a ulicą Kazimierza Wielkiego i ma 150 – 200 lat, jest także zielonogórskim pomnikiem przyrody.

…posłuchajcie…

Posłuchajcie „łejerskich” piosenek, odwiedźcie aleję z prastarym dębem, przeczytajcie także koniecznie „Cudaki” Wiesława Hudona, niezwykłą książkę wydaną w Warszawie w 1968 roku przez Wydawnictwo Harcerskie, bowiem na jej kartkach odnajdziecie prawdziwą historię Zbigniewa Czarnucha i pierwszych, lecz jakże ważnych kamieni podtrzymujących solidne fundamenty pedagogiki „łejerskiej”.

Katarzyna Sadowska
Poznań, 23 września 2024 r.

Źródła: